wtorek, 3 listopada 2009

При́п'ять

Wieniu byl na Ukrainie!
Mi to juz nawet swinska (ani zadna inna) grypa nie zaszkodzi. Prypec, mimo moich wygorowanych oczekiwan mnie nie zawodl.
From При́п'ять Prypiat

Powiem wiecej, jestem pod wrazeniem. Opuszczone w pospiechu miasto ktore pozniej zostalo bardzo dokladnie wyczyszczone przez roznego rodzaju amatorow darmowych dobr jest bardzo przytlaczajace. W calej strefie pracuje okolo 4000 ludzi, jednak w samym miescie nie spotka sie nikogo, poza zwiedzajacymi. Zniszczone kino na swoim zapleczu skrywa portrety bohaterow komunizmu. Przy chodnikach wciaz mozna natknac sie na tablice propagandowe, a na slupku do skakania do wody w przyszkolnym budynku basenu znajduje sie zeszyt w ktorym odwiedzajacy to miasto duchow moga zostawic swoj slad. Jednak niczego nie powinno sie dotykac a przewodnik caly czas sprawdza poziom promieniowania.
Po calym zwiedzaniu i przejsciu odpowiednich testow, uraczono nas cztero daniowym obiadem (!!!) co bylo dla nas wielkim zaskoczeniem.
From При́п'ять Prypiat

Juz nastepnego dnia, po kilku godzinaj w Kijowie, zakochalem sie w ukrainskiej kuchni i ukrainskich kobietach. Spedzajac 5 dni w tym kraju, zdazylem sie tam zadomowic a nawet udawalo mi sie odczytac conieco w cyrylicy.
Tak otwartych ludzi nie udalo mi sie jeszcze spotkac w zadnym kraju w jakim bylem.
Z cala szczeroscia stwierdzam, ze jeszcze wroce na Ukraine.
Wiecej fotek tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz