Ostatniej bardo ladnej soboty wybralismy sie na tripa do malego miasteczka. Morawsky Krumlov. To co mnie tam zaskoczylo to niesamowita przyjaznosc tubylcow. Sprzedwaca w lokalnej knajpie byl na tyle mily, ze postanowil dac nam skosztowac lokalnej sliwowicy calkowicie za darmo (mniam).
Ogolnie pozytywne wrazenie zostalo troszke zepsute dziwnym zapachem wydobywajacym sie z fabryki Saint-Gobain...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz