W ostatni weekend (4-6.6.2010) w Krakowie odbył się Selector Festival, czadu dali miedzy innymi: Faithless i Thievery Corporation.
Plan był, żeby, przede wszystkim w końcu zobaczyć TC na żywo. Za bilet 200 PLN, troszkę dużo, ale co tam, TC nie jest w kraju co tydzień ;)
I dobrze, ze poszedłem, dobrze, ze zapłaciłem. Warte każdej złotówki! Mam jedynie kilka uwag co do organizacji.
Dlaczego sprzedaż biletów była w tym samym miejscu co wydawanie opasek? Mimo, ze miałem bilet w łapie, musiałem stać w kolejce około 20 minut.
Druga kolejka była już przy właściwym miejscu na festiwal. I tutaj kolejny wałek, kwadratowi panowie w żółciutkich kamizelkach z napisem służba informacyjna byli troszkę zbyt entuzjastyczni przy kontroli i kazali mi nawet otworzyć portfel. Z pewnych źródeł wiem, ze innym udało się wnieść miedzy innymi korkociąg - pozdrawiam ;)
Hola hola, troszkę się zapędziłem, nie chciałem tu przecież narzekać. Wróćmy do rzeczy najważniejszej, czyli koncertów.
Dzięki naszemu informatorowi Bułce wiedzieliśmy gdzie i o której warto być. W kwestii muzyki zawsze można na nim polegać. Powiedział ze Uffie będzie dobre, nie kłamał. Dali czadu. Wielka szkoda, ze koncerty Thievery Corp i Bloody Beetroot Death Crew 77 się częściowo nałożyły, w rezultacie trafiliśmy tylko na końcówkę tego drugiego (w końcu TC było moim głównym celem). Odkryciem dla mnie było dla mnie również Audio Bullys. Powinienem teraz udać się do sklepu muzycznego, kupić kilka płyt i zamknąć się na tydzień w domu, żeby przyswoić te rytmy i te basy.
Największym zaskoczeniem okazał się koncert Faithless. Jestem niedowiarkiem a fanem nazwać sie przed koncertem nie moglem, jak to na takiego przystało, spodziewałem się średniej zabawy. Na szczęście myliłem się. I to jak bardzo, potwierdzić to mogą ludzie którzy byli tam ze mną.
Mógłbym tez zamieścić parę wypowiedzi wideo... ale nie zrobię tego sobie i znajomym. Pozostanie to prywatne ;)
Tak tak, posiadam tez kompromitujące materiały, bezpiecznie zakopane na Żabinach pod drzewem liściastym.
Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Zabawa była przednia, jedziemy na COKE?
P.S. fotki zapodam jak się troszkę ogarnę (optomknę).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą party. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą party. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 8 czerwca 2010
środa, 31 października 2007
Zdjęcia zaległe i w pi!!!!! "stare".
Koty,
była piękny październikowy wieczór, spacerowałem z kupmlem i jego psem (nazwiska znane redakcji) gdy nagle około godziny 20:00 zaatakowały nas 3 małe koty. Nie bały się nas ani nawet psa, łasiły się i w ogóle było miło.




W pewien piątek (19.10.2007) wychodząc z Charlie's Hat spotkaliśmy młodocianych Czechów. Ciekawi ludzie, ci Czesi. Choć na dłuższą metę troszkę męczący.










była piękny październikowy wieczór, spacerowałem z kupmlem i jego psem (nazwiska znane redakcji) gdy nagle około godziny 20:00 zaatakowały nas 3 małe koty. Nie bały się nas ani nawet psa, łasiły się i w ogóle było miło.
W pewien piątek (19.10.2007) wychodząc z Charlie's Hat spotkaliśmy młodocianych Czechów. Ciekawi ludzie, ci Czesi. Choć na dłuższą metę troszkę męczący.
środa, 26 września 2007
Foty z 'urlopu'
Część fotek z urlopu w Łodzi.
W końcu się ogarnąłem... no może jeszcze nie do końca.
Już niedługo.
Piwko na Kaskadzie.
Bibka w klubie Retro.
Jakieś komentarze?
Polecam się na przyszłość.
W końcu się ogarnąłem... no może jeszcze nie do końca.
Już niedługo.
Piwko na Kaskadzie.
Bibka w klubie Retro.
Jakieś komentarze?
Polecam się na przyszłość.
wtorek, 18 września 2007
The next level in Entertainment - czyli impreza u Pana Sosny
Dnia 17 września 2007 roku odbyła się jedna z najlepszych prywatek na jakich wieniu był ostatnio. Świetny klimat, świetni ludzie. Taniec, szaleństwo, zabawa, piękne dziewczyny. Rozmowy o sztuce, zdrowym odżywianiu i na inne przyjemne i rozwijające tematy. Wieniu jest pod wrażeniem i ma nadzieję na powtórkę, chciałby też pozdrowić wszystkich którzy byli na tejże imprezie.
Impreza u Sosny |
czwartek, 6 września 2007
sobota, 1 września 2007
Ostatnia Noc, Pożegnanie Długiego.
Był piękny sierpniowy wieczór wakacje zmierzały do nieubłaganego końca, Długi wracał do Warszawy, na zawsze... Postanowiliśmy jakoś uczcić jego odejście z najwspanialszej naszej firmy. Jak to Polacy poszliśmy sie napić, bo co Polak może zrobić innego? Zdecydowaliśmy się spotkać sie w klubie Mandarin w Brnie. Po kilku godzinach alkoholizy, poprzedni klub znudził nam sie na tyle, że wynieśliśmy sie, decyzja zapadła, idziemy do Living Stone. W klubie. Jak zawsze, pełno małolatek, dobra muzyka i zabawa. A z reszta co ja będę sie tutaj rozpisywał, spójrzcie sami. :o)
Długi, czyli kogo żegnamy :D
Jacek, czyli kto szalał.
Dziewczyny, czyli na co zwracaliśmy cała naszą uwagę.
Mała część ekpiy pijącej, czyli ten kto akurat był pod ręka.
To są zdjęcia tylko z mojego telefonu, jak tylko dorwę fotki od innych, natychmiast sie z wami podzielę.
Długi, czyli kogo żegnamy :D
Jacek, czyli kto szalał.
Dziewczyny, czyli na co zwracaliśmy cała naszą uwagę.
Mała część ekpiy pijącej, czyli ten kto akurat był pod ręka.
To są zdjęcia tylko z mojego telefonu, jak tylko dorwę fotki od innych, natychmiast sie z wami podzielę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)